Mass Effect 3

Odnośnie ME3: Jakiś tydzień temu ukończyłem, więc grałem już przygotowany psychicznie na najgorsze. Może gdybym był nastawiony na „nie wiadomo co” to by mnie rozczarował, ale to już zrobił ME2.
Nie rozumiem jazdy po fabule ME3 (poza samą genezą Żniawiarzy, ale niestety się pogubili i nie udało im się sensowniej wybrnąć) gdy ME2 poza rozbudową relacji między członkami drużyny i rozwiązywaniem ich problemów główną fabułę miał strasznie biedną (nie rozwijającą głównego wątku) i bardziej bzdurną niż ME3.
[spoiler]Robienie człekokształtnego żniwiarza z rozpuszczonych ludzi. Zbieracze rozpoczęli robotę przed czasem. Dlaczego nie ma Proteano-kształtnego żniwiarza? Wszystkie wyglądają podobnie, chociaż niby każdy pochodzi i innego cyklu i od innej cywilizacji?[/spoiler]
Muzyka w ME3 była ok, pasowała do gry (w ME1 była lepsza), ale po tygodniu już właściwie jej nie pamiętam, podczas gdy muzyczka z Bastion’u do tej pory chodzi mi po głowie.
Denerwujące jest też, że dość istotną informację „kto stworzył żniwiarzy” możemy poznać w płatnym DLC (obejrzałem je sobie na YT).

Mimo tego „marudzenia” paradoksalnie uważam, że grało się fajnie, dialogi i misje były ciekawe. Osobiście dałbym całej serii ME jakieś 8/10 uwzględniając przyjemność z gry i wykonanie (za główną fabułę trochę mniej).

Niedawno ukończone: Hotline Miami i Mass Effect 3

Na gwiazdkę otrzymałem grę w prawdziwie świątecznym klimacie – Hotline Miami, gierka jest bardzo fajna i nie razi nawet stylizacja na „starą grę” (trochę nadmiernie eksploatowana ostatnimi czasy). Tu efekt pikselozy pasuje, gdyż w przeciwnym wypadku duża brutalność gry byłaby zbyt „dosłowna”. Gra bywa momentami sporym wyzwaniem i nasuwają się skojarzenia z Super Meat Boy (giniemy często, ale natychmiast zaczynamy kolejne podejście) a ukończenie poziomu daje dużą satysfakcję. Na dodatek genialna muzyka i trochę schizowa fabuła.

 

O Mass Effect 3 można by dużo pisać, ale w skrócie: jest widowiskowo i patetycznie, jest finał walki ze żniwiarzami.